Bez licencji w zawodzie maklera i doradcy inwestycyjnego?

Polska jest jedynym krajem na świecie, który licencjonuje doradców inwestycyjnych. Na liście Komisji Nadzoru Finansowego figuruje 306 doradców i jest to zbyt mało dla ciągle rozwijającego się rynku. Prowadzi to często do patologicznych zachowań gdzie doradcy są fikcyjnie zatrudniani podobnie jak to się ma w przypadku pośredników nieruchomości. Poza tym spełnienie wymogu zatrudnienia doradcy często zwalnia firmy inwestycyjne od zatrudniania odpowiednio wykształconej i wyszkolonej kadry w ich mniemaniu. Według KNF dochodzi do przypadków kiedy pracownik z odpowiednią licencją popełni błąd a biuro maklerskie bądź firma inwestycyjna donosi na niego zdejmując z siebie odpowiedzialność.

Kierunek, w którym chce iść KNF jest taki, że firma będzie musiała spełnić warunek zatrudniania ludzi o odpowiedniej wiedzy co będzie sprawdzane losowo raz w roku w trakcie tzw. egzaminu interwencyjnego. Jeśli maklerowi lub doradcy powinie się noga na egzaminie wtedy firma, która go zatrudniła zapłaci karę. To na razie propozycja KNF powstała w konsultacjach do projektu ustawy o ograniczeniu barier administracyjnych dla obywateli i przedsiębiorstw. Wprowadzenie zapisów w życie wymaga odpowiedniej inicjatywy ustawodawczej ze strony rządu. Już teraz jednak z rynku płyna głosy, że proponowane zmiany są nazbyt rewolucyjne i ingerują za bardzo w istniejący porządek. Moim zdaniem jest to dobre posunięcie, które zliberalizuje rynek i zniesie tak pieczołowicie nakładane przez Państwo regulacje. Trudno też spodziewać się aby domy maklerskie czy firmy doradcze nagle przestały zatrudniać obecnie pracujących maklerów czy doradców. Powstanie jednak problem jak w okresie przejściowym oceniać kwalifikacje pracowników przyjmowanych do pracy.