1920 pkt na S&P500 i nowy rekord. Spadek PKB w USA w I kwartale zignorowany
Komentarz Noble Funds TFI po zakończeniu sesji w USA.
Po słabszej końcówce wczorajszej sesji dziś indeksy w USA otworzyły się na plusach i nie przeszkodził w tym, zresztą słusznie, słabszy od prognoz drugi odczyt PKB za I kwartał. Słusznie ponieważ rozczarowanie względem poprzedniego odczytu przyszło ze strony kontrybucji Zapasów, a nie od strony popytowej, o czym dalej. S&P500 rozpoczął handel ok. 0.3% powyżej wczorajszego zamknięcia i przez większość sesji przebywał na takich poziomach, tj. w okolicach 1915 pkt, które też były maksimami z wczorajszej sesji. W końcu na dwie godziny przed końcem sesji indeks zaczął zdobywać kolejne punkty, by na koniec sesji osiągnąć poziom 1920 pkt – nowy rekord – i zakończyć dzień wzrostem o 0.54%. Nasdaq także zyskał 0.54%, a Dow Jones 0.39%.
Najsilniejszym sektorem były spółki surowcowe, których subindeks wzrósł o 1% oraz energetyczne (+0.9%). Nie wszystkie sektory cykliczne przodowały jednak we wzrostach, gdyż sektor finansowy zyskując 0.3%, był najsłabszym z subindeksów S&P500.
PKB za I kwartał w USA zostało zrewidowane z +0.1% do -1%, podczas gdy prognozy zakładały spadek o 0.5%. Źródłem rozczarowania były Zapasy. Ich ujemna kontrybucja wstępnie była szacowana na -0.5 punktu procentowego, a w dzisiejszym odczycie wyniosła aż -1.6 pp. Czyli 1.1 pp mniej, co oddaje praktycznie całą skalę dzisiejszej rewizji w dół wyniku PKB. Pozostałe kategorie nie uległy większym zmianom względem pierwszego odczytu. W dół zrewidowano kontrybucję eksportu netto do -1 pp z -0.8 (tak silna ujemna kontrybucja to w niemałym stopniu efekt mroźnej zimy) oraz inwestycje firm w nieruchomości, a nieznacznie w górę poszły wyniki inwestycji firm oraz wydatki konsumentów.
Silny spadek zapasów w I kwartale nie jest niekorzystny dla perspektyw gospodarki na kolejne kwartały. W zeszłym roku podnosiły się głosy, że dodatnia kontrybucja zapasów niejako sztucznie dodawała siły odczytom PKB. Szczególnie w III kwartale, gdy zapasy dodały 1.7 pp do PKB. Oczekiwana była więc prędzej czy później korekta w zapasach i bardzo duża jej część właśnie się teraz wydarzyła. Tym samym rewizje w dół w dzisiejszym raporcie były tam, gdzie najbardziej chcielibyśmy je zobaczyć, bez większych obaw o przyszłą kondycję gospodarki. Rozładowanie zapasów nie powinno już rzutować na kolejne kwartały, a przy poprawiającej się gospodarce, może mieć miejsce ich odbudowywanie.
Wydatki konsumentów wzrosły w I kwartale bardzo silnie, bo o 3.1% (kw/kw, zannualizowane), nieznacznie tylko mniej niż 3.3% kwartał wcześniej. Był to drugi najlepszy wynik od końcówki 2010 r. Za bardzo dużą część tego wzrostu odpowiadały wydatki na ochronę zdrowia, związane z reformą Obamacare oraz na ogrzewanie mieszkań (dzięki czemu wydatki na usługi łącznie wzrosły o 4.3% - najmocniej od połowy 2000 r.), przy słabości w innych kategoriach (wydatki na towary wzrosły o zaledwie 0.7%). Teraz te jednorazowe czynniki napędzające wydatki w I kwartale nie powtórzą się, ale dane za marzec pokazały silne budujące się momentum w wydatkach na towary. Te w poprzednich miesiącach były oczywiście zaniżone przez mroźną zimę. Tym samym II kwartał na wydatkach konsumentów może też być całkiem silny, ale tym razem wzrost ten powinien być oparty na szerokiej bazie kategorii. Więcej na ten temat dowiemy się jednak jutro, kiedy zostaną opublikowane dane o wydatkach konsumentów za kwiecień.
Uważam, że dane o wnioskach o zasiłki były dziś nie mniej ważne niż raport PKB. Te pierwsze dotyczą bowiem bieżących wydarzeń w gospodarce i są jednym z najlepszych wskaźników oddających obecny trend, a z kolei odczyt PKB dotyczył tego, co miało miejsce już kilka miesięcy temu. Liczba wniosków spadła w ostatnim tygodniu do 300 tys. z 327 tys. i był to wynik lepszy niż prognozowane 315 tys. W ostatnich tygodniach dane te są jednak bardzo zmienne, dlatego cenniejsza jest tu średnia 4-tygodniowa. Ta spadła do 311.5 tys. z 323 tys. i jest to najniższy poziom od lat.
Już po rozpoczęciu sesji poznaliśmy indeks podpisanych umów kupna domów, który jest wskaźnikiem wyprzedzającym dla danych o sprzedaży domów na rynku wtórnym. Indeks wzrósł w kwietniu o 0.4% m/m, po wzroście o 3.4% w marcu. Był to jednak wynik słabszy od prognoz wynoszących +1%. Rynek nieruchomości bardzo powoli podnosi się po okresie słabości spowodowanej m.in. ostrą zimą, ale nie tylko. Silny wzrost oprocentowania kredytów w drugiej połowie 2013 r., całkiem mocne wzrosty cen i bardzo niski poziom zapasów domów, przekładający się na coraz mniejszą liczbę ciekawych ofert, także dołożyły się do spadku aktywności na tym rynku.
Tomasz Smolarek
Doradca inwestycyjny
Noble Funds TFI