Dobre dane z rynku pracy, ale „za słabe” dla Fed. Indeksy w górę
Komentarz Noble Funds TFI po zakończeniu sesji w USA.
Opublikowane dziś miesięczne dane z rynku pracy i jego szczegóły były całkiem „przyjazne” dla rynku akcji. Dane pokazały, że rynek pracy nie jest ani za słaby, by gospodarka kontynuowała ożywienia na przyzwoitym poziomie, ani nie jest za silny, by Fed już na najbliższych posiedzeniach zdecydował się na ograniczanie programu QE. Indeks S&P500 zyskiwał na początku sesji ok. 0.4%, ale już po godzinie sesji wzrosty sięgały 1% i na podobnych poziomach indeks poruszał się przez kolejne godziny. Gdy na dwie godziny przed końcem sesji wydawało się, że trudno będzie utrzymać te poziomy do końca, gdyż indeks zaczął nieznacznie słabnąć, popyt znów zaatakował. Ostatecznie indeks zamknął się wzrostem o 1.28%, tuż przy dziennych maksimach. Nasdaq wzrósł o 1.32%, a Dow Jones o 1.38%. Wśród głównych subindeksów S&P500 najlepsze były dziś: przemysłowy (+1.45%), cyklicznych dóbr konsumenckich (+1.4%) i finansowy (1.3%). Z kolei w tyle pozostały sektory defensywne: telekomunikacja (+0.2%) i użyteczności publicznej (+0.5%), ale zdecydowanie najsłabszy był materiałowy (-0.3%). Przyczyn słabego zachowania tego ostatniego sektora należy upatrywać w spadkach cen złota (-2.6%) oraz srebra (-5.2%). Spółki wydobywające te surowce traciły po kilka procent.
Wzrosty indeksów na sesji były silne, kompozycja sektorowa korzystna, ale zabrakło przekonującego wolumenu, który wg wstępnych danych był niższy niż wczoraj.
Nie było dziś istotnych informacji ze spółek. Inwestorzy koncentrowali się przede wszystkim na danych z rynku pracy, które były najważniejszym wydarzeniem zakończonego tygodnia. Zatrudnienie w USA wrosło w maju o 175 tys. m/m, przy prognozie 170 tys. i wzroście o 149 tys. w kwietniu. W samym sektorze prywatnym przybyło 178 tys. nowych miejsc pracy, co było wynikiem zgodnym z prognozami. Raport był „korzystny” dla rynku akcji. Pokazał, że rynek pracy jest w całkiem dobrej kondycji, a biorąc pod uwagę, że w tym okresie roku mieliśmy w poprzednich latach wyraźniejsze spowolnienie, to obecne dane są lepsze niż można było oczekiwać jeszcze kilka miesięcy temu. Ale jednocześnie rynek pracy nie jest też na tyle silny, by Fed czuł się komfortowo ograniczając na najbliższym posiedzeniu program QE. Średnia 3-miesięczna zmiana zatrudnienia spadła po maju do 155 tys. z 208 tys., po sześciu miesiącach przebywania powyżej 200 tys. Fed chce widzieć stabilny wzrost zatrudnienia powyżej 200 tys. miesięcznie (jeden z wymienianych warunków przez członków Fed), by móc powiedzieć, że rynek pracy jest wystarczająco silny i by zacząć zmieniać politykę monetarną (ograniczać QE). Być może po kolejnych rewizjach (miesięcznych i później rocznych, które często są znaczne i najczęściej w górę) okaże się, że w ostatnich miesiącach zatrudnienie rosło rzeczywiście w takim tempie, ale obecnie dostępne dane pokazują, że od trzech miesięcy zatrudnienie nie „bije” celu Fed. Dodatkowo stopa bezrobocia wzrosła w maju do 7.6% z 7.5% (prognoza 7.5%), a średnia płaca nie zmieniła się w ujęciu miesięcznym (prognoza +0.2%), co oznacza brak presji płacowej, a to z kolei przekłada się na brak presji inflacyjnej (zbyt niska inflacja staje się wręcz problemem i jest wyraźnie poniżej celu Fed). Do kategorii siły roboczej napłynęło w maju 420 tys. osób., a 319 tys. osób znalazło zatrudnienie (o tyle wzrosło zatrudnienie wg drugiej ankiety, na bazie której wylicza się stopę bezrobocia). Tym samym 101 tys. zostało zaklasyfikowanych jako bezrobotni. Wzrost stopy bezrobocia wynikał więc bardziej z siły niż słabości rynku pracy (duży napływ do kategorii siły roboczej oznacza większą wiarę Amerykanów w ten rynek, a dodatkowo ¾ z nich znalazło pracę). Im silniejszy będzie rynek pracy, tym więcej osób, które wcześniej były zniechęcone brakiem perspektyw opuściły kategorię siły roboczej, zacznie znów do niej wracać. To może hamować spadek stopy bezrobocia mimo wzrostu zatrudnienia (przykład dzisiejszego raportu) i utrzymywać ją powyżej celu Fed (6.5%), czego Fed też jest świadomy.
W świetle słabego indeksu ISM przemysłu za maj (opublikowanego w poniedziałek) dzisiejsze dane z rynku pracy pokazały, że indeks ten prawdopodobnie po raz kolejny nie najlepiej oddaje kondycję amerykańskiego przemysłu. Czas pracy w przemyśle nieznacznie, ale wzrósł w maju, podczas gdy zatrudnienie spadło o 8 tys. Tym samym bardzo prawdopodobna jest stabilizacja produkcji przemysłowej w USA w maju (zmiana miesięczna bliska 0%), a ponieważ za nami jest już okres silniejszego chłodzenia się tego sektora, to w czerwcu/lipcu możemy znów obserwować cykliczne jego odbicie (na co nie wskazuje ISM, ale zdaje się wskazywać drugi indeks koniunktury przemysłu za maj – PMI przemysłu wg Markit). Subindeks przemysłowy S&P500 nie przypadkowo był dziś więc najsilniejszy na szerokim rynku.
Tomasz Smolarek
Doradca inwestycyjny
Noble Funds TFI