Druga kolejna bardzo słaba sesja na Wall Street
Komentarz Noble Funds TFI po zakończeniu sesji w USA.
To, że informacje z Europy decydują o przebiegu sesji na światowych parkietach to już standard i zapewne długo się to jeszcze nie zmieni. Na drugi plan schodzą dane makro z USA, które wciąż pozytywnie zaskakują. Po wczorajszej silnej wyprzedaży w ostatniej godzinie sesji dziś początek handlu wyglądał względnie spokojnie. S&P 500 do zakończenia sesji w Europie poruszał się pomiędzy wczorajszym zamknięciem, a półprocentową stratą. Często decydujące ruchy indeksy w USA wykonują po zakończeniu handlu w Europie i tak też było dzisiaj... i był to silny ruch w dół. S&P 500 spadł w ciągu godziny o prawie 20 pkt, i do końca sesji nie był już w stanie się podnieść, a raczej długo ratował się przed dalszą przeceną. Ostatecznie indeks stracił dziś 1.68%. Dow Jones spadł o 1.13%, a Nasdaq o 1.96%.
W centrum uwagi były słabe wyniki aukcji obligacji hiszpańskich i francuskich. Ale też trudno było się spodziewać dobrych wyników aukcji przy tak fatalnych dla obligacji obu krajów ostatnich dniach na rynku. Rentowności 10-latek hiszpańskich na aukcji sięgnęły prawie 7% (na rynku wtórnym na koniec dnia rentowności wyniosły 6.4%). Włoskie 10-tki znów przekraczały 7%, rosły też rentowności obligacji francuskich. Ostatecznie, prawdopodobnie przy pomocy ECB, sytuacja na rynku długu w Europie nieco się uspokoiła pod koniec dnia. W Hiszpanii w niedzielę odbędą się wybory. O ile oczekuje się zdecydowanego zwycięstwa opozycyjnej partii i rynek przyjąłby to pozytywnie, to spekulacje idą w kierunku: a co jeśli nowy rząd powie, że faktyczny stan finansów Hiszpanii jest gorszy niż pokazywali poprzednicy (czyli powtórka z Grecji z 2009 r.)?
Oczywiście aukcje w Europie to nie jedyny dzisiejszy powód do zmartwień. Wymiana opinii kolejnych polityków w eurolandzie pokazuje permanentną różnicę poglądów pomiędzy głównymi graczami, a to nie pomaga w rozwiązaniu kryzysu i oczywiście w poprawie sentymentu na rynkach. Rynek coraz częściej upatruje ECB, jako tą jedyną instytucję, która może zastopować pogłębianie się kryzysu, w sytuacji kiedy wszystkie dotychczasowe plany zawodzą, albo nie wiadomo kiedy zaczną działać (np. zlewarowany EFSF działający na wtórnym rynku długu). Jednak większej roli ECB (m.in. skupowanie obligacji na dużo większą skalę niż obecnie, czyli coś w rodzaju QE) ostro sprzeciwiają się m.in. niemieccy politycy. Pojawiają się więc kolejne koncepcje. Niemcy odrzucają propozycję Francji, aby EFSF stał się de facto bankiem i mógł pożyczać od ECB środki na pomoc krajom peryferyjnym (bo to znów sprowadza się do zwiększenie roli ECB i wymaga zmian prawnych), ale podobno trwają rozmowy, żeby ECB udzielał pożyczek MFW. Tym samym można by obejść wiele zagmatwanych "niedogodności" prawnych w UE. Pomysł pojawił się na szczycie G20 na początku listopada, kiedy okazało się, że prawie żaden kraj nie chce zwiększyć kapitału MFW, by pomóc strefie euro. Niemcy początkowo odrzuciły ten pomysł, ale podobno są skłonni jeszcze raz go rozpatrzyć. Jest to kolejny z pomysłów na ratowanie strefy euro, ale wciąż poza ograniczoną skalą zakupów przez ECB nic nie weszło w życie, dlatego ta informacja nie wywarła dziś na inwestorach większego wrażenia.
Nie zrobiły też wrażenia kolejne dobre dane makro z USA. Liczba nowych wniosków o zasiłki spadła w ubiegłym tygodniu do 388 tys. z 393 tys., przy oczekiwanym wzroście do 395 tys. Średnia 4-tygodniowa spadła poniżej 400 tys. do 397 tys.
Pozytywnie zaskoczyły też dane z rynku nieruchomości, choć na to możliwe pozytywne zaskoczenie wskazywał wczorajszy odczyt indeksu NAHB (wzrost do 20 pkt z 17). Liczba pozwoleń o budowę w październiku wzrosła do 658 tys. z 589 tys., czyli o 10.9% m/m. Prognozy zakładały wzrost do 600 tys. O 5.1% m/m, do najwyższego poziomu w tym roku, wzrosła liczba pozwoleń w segmencie jednorodzinnym (najważniejszy komponent), a o prawie 30% w segmencie wielorodzinnym. Liczba rozpoczętych budów domów spadła minimalnie do 628 tys. z 630 tys., ale był to i tak lepszy wynik od oczekiwań (610 tys.), a ponadto spadek skoncentrował się na segmencie wielorodzinnym, przy wzroście o 4% m/m segmentu jednorodzinnego. Najważniejsza cyfra tego raportu to pozwolenia na budowę i ważne, że ich liczba przekroczyła liczbę rozpoczętych budów.
Na początku sesji poznaliśmy jeszcze indeks Fed z Filadelfii, najważniejszy śródmiesięczny regionalny indeks typu PMI. Philly spadł w listopadzie do 3.6 pkt z 8.7 (gdzie 0 pkt oddziela recesję od ekspansji), co było wynikiem znacznie słabszym niż oczekiwane 9 pkt. Słabe były dane o Zamówieniach (nowych i zaległych), słabsze były dane o Dostawach (tj. bieżąca produkcja), ale pozytywny obraz płynął z subindeksów zatrudnienia (liczba pracowników i czas pracy), które istotnie wzrosły. Ponadto o ile odczyt headline dotyczący bieżącej kondycji zawiódł, to indeks oczekiwań na kolejne sześć miesięcy pozytywnie zaskoczył rosnąc do 41.9 pkt z 27.2 i znalazł się na naprawdę solidnych poziomach.
Na jeszcze dalszy plan schodzą w obecnym środowisku informacje ze spółek. Warto jednak wspomnieć o Boeingu (-0.3%). Zaledwie w niedzielę spółka poinformowała o otrzymaniu rekordowego w swojej historii zamówienia. Dubai's Emirates złożył zamówienie warte 18 mld USD. Dziś Biały Dom (...tak Biały Dom) poinformował o jeszcze większym zamówieniu, które było jednym z celów podróży prezydenta Obamy do Indonezji. Prywatny indonezyjski przewoźnik Lion Air zamówił 230 samolotów Boeinga wartych łącznie 21.7 mld USD, a ponadto pozostaje opcja zwiększenia zamówienia o kolejne 14 mld USD. Informacja nie wpłynęła jednak istotnie na dzisiejsze notowania amerykańskiego giganta, gdyż pierwsze dostawy mają mieć miejsce dopiero w 2017 roku. Księga zamówień spółki na kolejne lata w ostatnim tygodniu jednak istotnie się wypełniła.
Tomasz Smolarek
Doradca inwestycyjny
Noble Funds TFI