JP Morgan nie najlepszym prognostykiem dla innych banków
Komentarz Noble Funds TFI po zakończeniu sesji w USA.
Początek sesji zapowiadał, że dziś nastąpi realizacja, całkiem przecież sporych w ostatnich dniach, zysków na Wall Street. Zakończyło się jednak dość łagodnie. S&P500 na początku sesji znalazł się poniżej 1200 pkt, tracąc 0.6%. W miarę zbliżania się do końca sesji w Europie indeks powiększał straty, które w momencie zakończenia sesji na Starym Kontynencie wynosiły 1.4%. Od tego momentu indeks sukcesywnie odrabiał straty, osiągając poziom neutralny na godzinę przed końcem handlu. Po nieco nerwowej końcówce (w porównaniu do wielu końcówek w ostatnich dwóch miesiącach dzisiejsza była naprawdę spokojna) indeks S&P500 zakończył dzień spadkiem o 0.3% (poziom 1203.7). Dow Jones stracił 0.35%, natomiast Nasdaq zyskał 0.6%.
Dane o wnioskach o zasiłki były zgodne z prognozami i wyniosły 404 tys., o 1 tys. mniej niż tydzień wcześniej. Średnia 4-tygodniowa spadła do 408 tys. z 415 tys. Istotny w raporcie był spadek o 55 tys. liczby osób pobierających zasiłki w ramach standardowego programu.
Zgodny z prognozami był też deficyt handlowy za sierpień. Wyniósł on 45.6 mld USD (prognoza 46 mld), tyle samo co miesiąc wcześniej (zrewidowany z -44.8 mld). Eksport minimalnie spadł o 0.1% m/m, po solidnym wzroście o 3.4% w lipcu. Import zarówno w sierpniu, jak i w lipcu nie zmienił się.
Jutro poznamy jeden z najważniejszych miesięcznych raportów makro z USA, sprzedaż detaliczną za wrzesień. Dodatkowo będzie to ostatni raport dotyczący wydatków konsumentów w III kwartale przed publikacją wstępnych danych o PKB pod koniec miesiąca.
Sezon wyników w USA powoli się rozkręca. Dziś wyniki publikował JP Morgan. Spółka zarobiła 4.3 mld USD (rok temu 4.4 mld), co w przeliczeniu na akcję daje 1.02 USD w porównaniu do 0.91 USD prognozowanych przez rynek. Wynik na pierwszy rzut oka powyżej prognoz, tylko że jest jedno "ale". Pewne operacje dokonane wokół własnego długu dały bankowi aż 1.9 mld USD zysku przed opodatkowaniem. Nie wiadomo w jakim zakresie było to ujęte w prognozach. Dzisiejsze zachowanie akcji banku pokazało jednak, że inwestorzy nie kupili tej sztuczki i kurs banku spadł o 4.8%. Traderzy wskazywali, że JPM miał nisko zawieszoną poprzeczkę, ale mimo to nie udało mu się jej pokonać. A ponieważ JPM z kolei zawsze wysoko zawieszał poprzeczkę kolejnym raportującym po nim bankom, to też dziś odpowiednio w dół skorygowano oczekiwania wobec sektora: Citigroup stracił 5.3%, Bank of America 5.5%. JP Morgan zarobił na bankowości inwestycyjnej 1.6 mld USD, ale ponieważ aż 1.9 mld dodała sztuczka z długiem, to znaczy, że bazowa działalność inwestycyjna przyniosła straty. Tym samym nie jest to najlepszy prognostyk dla typowych banków inwestycyjnych: Morgan Stanley (-4.4%), Goldman Sachs (-3%).
Dziś po sesji wyniki podaje Google (+1.9%). Od poniedziałku sezon wyników rusza już pełną parą. Kolejne dwa tygodnie to prawdziwy wysyp publikacji najważniejszych spółek z USA. Z kolei zaraz po nich rusza sezon w Europie, który ostatnio bardzo rozczarował.
Sezon wyników czy publikacje wyników spółek nie odwracają jednak uwagi inwestorów od tematu numer jeden ostatnich miesięcy, czyli kryzysu zadłużeniowego w strefie euro. Dziś w końcu po prawie trzech miesiącach ostatni kraj ratyfikował rozszerzenie Europejskiego Funduszu Stabilności Finansowej (EFSF 2.0). Parlament Słowacji zatwierdził to w powtórzonym głosowaniu,. Decyzja była jednak oczekiwana przez rynek.
W środę rozpoczęła się nowa runda rozmów pomiędzy Instytutem Finansów Międzynarodowych (IIF), a przedstawicielami Brukseli dotycząca możliwego zwiększenia limitu strat, jakie inwestorzy prywatni poniosą na posiadanych obligacjach Grecji. Mówi się o stratach rzędu 30 - 50% (w lipcu planowano 21%). Kolejna debata toczy się wobec sposobu pozyskania przez europejskie banki dodatkowego kapitału w związku z oczekiwanymi stratami na długu krajów peryferyjnych jak i prawdopodobnym podniesieniem (choćby tymczasowym) wskaźników kapitałowych, zasugerowanym wczoraj przez Barroso. Na rynek napływają kolejne raporty analityczne szacujące, jaka może być skala potrzebnego kapitału, ale póki nie ma żadnych konkretów od polityków trudno to jednoznacznie ocenić.
Tomasz Smolarek
Doradca inwestycyjny
Noble Funds TFI