Końcówka kwartału pomaga giełdzie w USA
Komentarz Noble Funds TFI po zakończeniu sesji w USA.
Optymistyczne prognozy rynkowe dotyczące kondycji amerykańskiej gospodarki (a szczególnie dynamiki wzrostu PKB w I kwartale) są poddane pod koniec obecnego tygodnia ciężkiej próbie i jak na razie dane wydają się chłodzić optymizm ekonomistów i zapewne też sporego grona inwestorów. Wprawdzie wczorajsze dane o zamówieniach (głównie chodzi o kategorie związane z inwestycjami firm) i dzisiejszy trzeci odczyt PKB za IV kwartał były zgodne z prognozami, ale to było za mało, by zakładana przez ekonomistów dynamika PKB w bieżącym kwartale (+2.0%) była osiągalna. Tylko że masa kapitału, która jest poza rynkiem akcji i tylko czeka na przecenę, by wejść na rynek licząc przy tym (uważam, że słusznie) na kontynuację ożywienia w USA oraz efekt końca kwartału skutecznie bronią amerykańskie indeksy, co mogliśmy dziś zobaczyć. S&P500 otworzył się dziś poniżej 1400 pkt, tracąc ok. 0.5%. W połowie sesji strata sięgała 1%, ale w kolejnych godzinach indeks stopniowo odrabiał straty, by zakończyć sesję powyżej 1400 pkt. Była to i tak strata 0.16%. Nasdaq stracił 0.31%, a Dow Jones wzrósł o 0.15%.
Liczba nowych wniosków o zasiłki wyniosła w ostatnim tygodniu 359 tys. i wprawdzie był to spadek w porównaniu do 364 tys. z poprzedniego tygodnia, tylko że tamte dane zostały wyraźnie zrewidowane w górę z 348 tys. Prognozowano 350 tys., więc wynik rozczarował. Średnia 4-tygodniowa spadła o 3.5 tys. do 365 tys., jednak przed rewizją średnia wynosiła 355 tys., więc de facto obecny wynik jest o 10 tys. gorszy niż podany tydzień temu. Nie jest to jeszcze sygnał alarmowy, gdyż trend spadkowy średniej zapoczątkowany w drugiej połowie zeszłego roku nadal się utrzymuje, choć nie jest on ostatnio tak mocny jak rynek mógł oczekiwać (zwłaszcza gdy kolejne rewizje przesunęły średnią w górę).
Trzecia rewizja PKB Stanów Zjednoczonych za IV kwartał 2011 nie przyniosła żadnej zmiany. Dynamika wzrostu PKB wyniosła 3.0% i tyle też prognozowano. Jednak wielu ekonomistów ustawiło swoje prognozy wyżej w oczekiwaniu na rewizję w górę wydatków na usługi. Konkretnie chodzi o wydatki na ochronę zdrowia, które według branżowych szacunków były istotnie większe w IV kwartale niż wstępnie oszacowało Biuro Analiz Ekonomicznych liczące PKB. Rewizja wydatków na usługi była jednak znikoma, prawie żadna (być może większa rewizja będzie w lipcowej rewizji rocznej, ale dla rynków liczy się to co wiemy teraz). Mimo że były to mocno już przeszłe dane to mogą one mieć implikacje bieżące. Rynkowa prognoza wzrostu PKB na I kwartał 2012 ciągle wynosi „mocne” 2% i pomimo serii słabych danych o wydatkach konsumentów i firm nie zmieniła się ona istotnie w ostatnich miesiącach. Część ekonomistów uważała zapewne, że mimo iż dane o wydatkach konsumentów były dotychczas słabe to jeśli zrewidowane zostaną wspomniane dane za IV kwartał to automatycznie podniesie to poziom wydatków na I kwartał (liczyli że gospodarka weszła w nowy rok z wyższym momentum niż podaje Biuro Analiz, ale jak widać Biuro nie zmieniło swoich wyliczeń). Jutro poznamy jeszcze bardzo ważne dane o wydatkach konsumentów za luty i ewentualne rewizje prognoz PKB będą miały miejsce po tym raporcie. Prognozuje się wzrost lutowych wydatków o całkiem mocne 0.6% m/m, ale jest to wzrost nominalny i sporą część tego wzrostu zabierze inflacja (ok. 0.4%, a do PKB wlicza się dane realne, czyli bez inflacji). Przy wspomnianym braku rewizji wydatków za IV kwartał dane za luty musiałyby być bardzo mocne (0.6% musiałoby być realnie a nie nominalnie, chyba że zrewidują istotnie w górę dane za styczeń), by obecny konsensus prognoz wzrostu PKB w I kwartale był do osiągnięcia. Dziś OECD podało swoją prognozę dla USA na ten kwartał na poziomie aż 2.9% (jedna z najwyższych na rynku), podczas gdy z opublikowanych dotychczas danych (jeszcze trochę raportów przed nami) ciężko „uzbierać” choćby jedną trzecią tej wartości i tym samym rynki naturalnie mogą czuć się rozczarowane ożywieniem w I kwartale. Jednak, z drugiej strony, wiedzą, że Fed też jest wyczulony na oznaki (choćby krótkotrwałe) słabości w gospodarce.
Na początku sesji traciły wszystkie sektory. Na koniec sesji straty w dużym stopniu zostały już odrobione, a zaskakująco najlepszy był sektor surowcowy. W indeksie DJIA największy wzrost zanotowała Alcoa (+2%), część wczorajszych strat odrobił Catepillar (+1.7%), mocno w górę poszła też Coca Cola (+1.6%).
Całkiem solidne straty mieliśmy dziś na rynku ropy. Baryłka WTI potaniała o 2% (kosztuje 103.3 USD), a Brent o 1.2% (122.6 USD). Trwają dalsze spekulacje, że USA, Wlk. Brytania i Francja uwolnią część strategicznych zapasów surowca. Do tego wydaje się, że wczoraj za bardzo zignorowano bardzo słabe dane o zapasach ropy (które mocno wzrosły).
Tomasz Smolarek
Doradca inwestycyjny
Noble Funds TFI