Korekta na Wall Street trwa. Dobre wyniki spółek, ale rozczarowania w danych makro
Komentarz Noble Funds TFI po zakończeniu sesji w USA.
Rynek musiał dziś zmierzyć się z jednej strony z (kolejną) serią lepszych od oczekiwań raportów kwartalnych ważnych amerykańskich spółek oraz z drugiej strony ze słabszymi danymi makro z USA. Obserwowana od początku kwietnia słabość strony popytowej przechyliła szalę na korzyść strony podażowej. Od 30 marca nie było ani jednej sesji na NYSE, którą można by nazwać dniem akumulacji akcji (wzrost indeksu przy jednocześnie wyższym wolumenie niż w dniu poprzednim albo minimalny spadek, ale zakończenie sesji wyraźnie powyżej dziennego minimum i też przy wyższym wolumenie), przy kilku dniach dystrybucji. To niepokoi i podkreśla słabą kondycję byków, którzy potrzebują mocniejszego paliwa by się zmobilizować.
S&P500 rozpoczął sesję na neutralnych poziomach, po słabszych od prognoz danych makro szybko spadł o ok. 0.3%, jednak wkrótce równie szybko znalazł się na podobnych, ale plusach. W tym czasie najsłabiej wyglądający w ostatnim czasie indeks Nasdaq zyskiwał prawie 1%. Po tym mocnym ruchu indeksy zaczęły jednak stopniowo opadać, a liderujący wcześniej Nasdaq znów znalazł się za S&P500 i DJIA. Na nieco ponad godzinę przed końcem sesji S&P500 tracił 1.1%, sięgając poziomu 1370 pkt. Dzięki lepszej końcówce indeks ostatecznie zakończył dzień stratą 0.59%. Dow Jones stracił 0.53%, a Nasdaq 0.79%. Temu ostatniemu indeksowi znów najmocniej ciążyły akcje Apple, które zniżkowały o 3.4% i Google (-1.3%). Kursy obu spółek spadły poniżej 600 USD.
Tygodniowa liczba nowych wniosków o zasiłki znów rozczarowała. Złożono 386 tys. wniosków, podczas gdy rynek prognozował 370 tys. Dodatkowo poprzedni tydzień tradycyjnie zrewidowano w górę, tym razem o 8 tys. do 388 tys. (czyli uwzględniając prawdopodobną rewizję dzisiejszych danych za tydzień nowe wnioski mogły przekroczyć 390 tys.). Średnia 4-tygodniowa wzrosła o 5.5 tys. do 375 tys., najwyższego poziomu od stycznia.
Indeks Fed z Filadelfii spadł w kwietniu do 8.5 pkt z 12.5 pkt, przy prognozie 12.0. Był to drugi po NY Empire State regionalny indeks typu PMI i też drugi, który rozczarował. Nie można powiedzieć, by te "miękkie" dane poprzedzały hamowanie w przemyśle, gdyż produkcja w przetwórstwie hamowała już w marcu, po tym jak notowała niemożliwe do utrzymania bardzo wysokie dynamiki wzrostu w kilku poprzednich miesiącach (która to siła z kolei nie była w pełni odzwierciedlona we wskaźnikach PMI/ISM). Tak więc mamy teraz okres (póki co można tu użyć stwierdzenia „naturalnego”) schłodzenia w przetwórstwie przemysłowym, potwierdzanego przez "miękkie" wskaźniki regionalne i co też pokrywa się z pogorszeniem danych o nowych wnioskach.
Sprzedaż domów na rynku wtórnym też rozczarowała spadkiem do 4.48 mln z 4.6 mln, czyli o 2.6% m/m. Rynek nie oczekiwał zmiany. Podobny procentowy spadek dotknął jednak też i zapasy, dzięki czemu wskaźnik poziomu zapasów wyrażony jako liczba miesięcy potrzebnych na ich upłynnienie pozostał na podobnym, całkiem niezłym poziomie (6.3 miesiąca). Pozytywem w raporcie był wzrost mediany cen o 4.6% m/m.
Nie rozczarował jednak indeks wskaźników wyprzedzających Conference Board, przy czym był to najmniej istotny z dzisiejszych raportów. Indeks wzrósł w marcu o 0.3% m/m, przy prognozie 0.2%, po tym jak w lutym zyskał 0.7%. Dynamika roczna indeksu spadła do 2.1% z 2.9%, jednak dynamika 3-miesięczna i 6-miesięczna (zannualizowane) utrzymują się od kilku miesięcy powyżej tego poziomu (odpowiednio: 5.2% i 5.4%) sugerując "bezpieczniejsze" przyszłe wyniki dynamiki rocznej. Historycznie spadek poniżej 0% dynamiki rocznej poprzedzał recesję w USA o kilkanaście miesięcy.
Po pozytywnej stronie był też cotygodniowy indeks nastrojów konsumentów tworzony przez Bloomberg (Bloomberg CCI), który wzrósł do najwyższego poziomu od czterech lat.
Ogólnie dane makro rozczarowały, ale nie zawiodły spółki publikujące dziś i wczoraj wieczorem wyniki. Pod koniec tego tygodnia i przez cały przyszły mamy prawdziwy wysyp raportów kwartalnych. Bank Of America (kurs spadł na koniec sesji 1.7%, choć na otwarciu rósł o prawie 3%), Morgan Stanley (+2.3%) i American Express (-0.8%) kontynuowały dobrą passę w wynikach największych spółek finansowych. Dobre dotychczasowe wyniki także i mniejszych banków regionalnych łagodzą obawy o to, że te lepsze wyniki gigantów z Wall Street odbywają się właśnie ich kosztem (poprzez przejmowanie udziałów w rynku).
Z indeksu Dow Jones wyniki podały też: Du Pont (-1.2%), Travelers (+3.7%) i Verizon (+1.3%). Wszystkie te spółki pobiły prognozy. Po sesji wyniki podaje Microsoft (-0.4%), a jutro przed sesją General Electric, Honneywell i McDonald's.
Tomasz Smolarek
Doradca inwestycyjny
Noble Funds TFI