Na giełdy powróciła panika. Niepewna kondycja systemu finansowego w Europie
Komentarz Noble Funds TFI po zakończeniu sesji w USA.
Czwartkowa sesja w USA zaczęła się i skończyła fatalnie. Zaraz po otwarciu indeks S&P500 tracił ok. 3%, ale szybko zwiększył skalę spadków do powyżej 4%. W ostatniej godzinie straty przekraczały nawet 5%, by ostatecznie indeks zakończył sesję 4.46% poniżej wczorajszego zamknięcia (1140.6 pkt). Dow Jones stracił 3.68%, a Nasdaq 5.22%.
Ubiegłotygodniowe obawy o kondycję sektora bankowego w Europie dziś powróciły. Ten powrót był kwestią czasu po rozczarowującym wyniku wtorkowego spotkania Merkel-Sarkozy, gdzie omawiano problemy zadłużeniowe krajów strefy, ale nic specjalnego nie wymyślono. Wczoraj jeszcze rynki jakoś zniosły ten zawód, ale dziś już nie. Nie brakowało wypowiedzi przedstawicieli sektora, że sytuacja na rynku międzybankowym może się wkrótce pogorszyć. Inwestorom oczywiście nie trzeba było przypominać o konsekwencjach załamania się rynku międzybankowego po upadku Lehmana. Nie jesteśmy obecnie w takiej sytuacji, wskaźniki napięć na międzybanku w Europie nie wyglądają dobrze, ale też nie wskazują na zamrożenie rynku. Przypominam również, że w celu złagodzenia obecnych napięć EBC zaoferował bankom nielimitowane linie kredytowe. Jeśli jednak kryzys zaufania będzie się utrzymywał to rzeczywiście sytuacja może się szybko pogorszyć. Rynkiem kapitałowym rządzi strach i gwałtownie reaguje na każdą niepokojącą informację, zakładając realizację tego najgorszego scenariusza.
Na nieszczęście dla byków dane makro z USA nie stanowiły dziś przeciwwagi dla wydarzeń w Europie, a wręcz przeciwnie. Najmniejsze rozczarowanie było w danych o wnioskach o zasiłki. W ubiegłym tygodniu liczba wniosków wzrosła do 408 tys. z 399 tys. Rynek oczekiwał 400 tys., rozbieżność do zaakceptowania. Kolejny tydzień spada średnia 4-tygodniowa wniosków, tym razem o 3.5 tys. do 402.5 tys., co jest liczbą o 20 tys. niższą niż przed miesiącem. Jest to dobry wynik, ważny nie tylko dlatego, że osiągnięty w czasie bardzo potężnych zawirowań na rynkach finansowych, ale też z tego powodu, że ostatni tydzień pokrywał się z terminem zbierania danych do miesięcznego raportu Departamentu Pracy.
Podobnie jak wnioski, przed sesją poznaliśmy jeszcze odczyt inflacji CPI. Wzrosła ona w lipcu w ujęciu miesięcznym o 0.5%, powyżej oczekiwanych przez rynek 0.2% (poprzednio spadek o 0.2%). Zmiana roczna wyniosła 3.6% i przyspieszyła z 3.4% w czerwcu. Mimo, że bieżące wydarzenia na rynkach kapitałowych oraz rosnąca baza cen surowców z zeszłego roku wskazują na niższe odczyty inflacji w kolejnych miesiącach to dzisiejszy odczyt na pewno nie pomógł bykom liczącym na ogłoszenie za tydzień w Jackson Hole przez Bena Bernanke kolejnej rundy QE. W tej kwestii nie pomagały też wypowiedzi niektórych przedstawicieli Fed przeciwnym takiemu rozwiązaniu (moim zdaniem słusznie, bo QE2 w większym stopniu zaszkodziło gospodarce i to nie tylko USA, ale też krajom EM, które mają napędzać wzrost na świecie, a w ostatnich kwartałach przyszło im głównie zmagać się z rosnącą inflacją).
Już po rozpoczęciu sesji rynek sparaliżowała publikacja indeksu Fed z Filadelfii za sierpień. Oczekiwano, że indeks nieznacznie wzrośnie do 3.7 pkt z 3.2, tymczasem indeks spadł aż do –30.7 pkt, co jest wynikiem najgorszym od marca 2009. Uważam, że ten wynik był w bardzo dużym stopniu efektem wtórnym potężnych zawirowań na rynkach kapitałowych trwających od początku miesiąca, doskonale przypominającym przedsiębiorcom dramatyczne wydarzenia zaraz po upadku Lehmana. Najważniejsze dotychczas twarde (nie te oparte na ankietach, czytaj nastrojach) dane makro za lipiec (rynek pracy, produkcja przemysłowa, sprzedaż detaliczna) wskazywały na to, że gospodarka zaczęła przyspieszać przed ostatnimi zawirowaniami na parkietach. Jednak dramatyczne spadki na giełdach i obawy o ponowne załamanie się systemu finansowego, w końcu musiały się dotkliwiej przełożyć na zaufanie przedsiębiorstw do gospodarki.
Dodam jeszcze, że zawiodły też dane o sprzedaży domów na rynku wtórnym za lipiec. Sprzedaż spadła do 4.67 mln z 4.84 mln, a oczekiwano 4.9 mln.
Na rynku surowcowym o prawie 7% spadła dziś cena baryłki ropy WTI (81.5 USD), a o niecałe 4% Brent (106.5). Złoto zyskując 1.9% osiągnęło nowy rekordowy poziom 1 832 USD.
Tomasz Smolarek
Doradca inwestycyjny
Noble Funds TFI