Nerwowo na Wall Street po mieszanych danych i w oczekiwaniu na posiedzenie Fed
Komentarz Noble Funds TFI po zakończeniu sesji w USA.
Mieszane dane makro oraz zbliżające się posiedzenie Fed (przyszły tydzień) wprowadziły dziś sporą nerwowość wśród inwestorów. S&P500 już na początku sesji tracił 0.6% i przez kolejne godziny strata ta pogłębiała się. Na dwie godziny przed końcem sesji indeks tracił 1.3% i był blisko tegorocznych minimów. Końcówka przyniosła lekką poprawę, ale i tak S&P500 stracił dziś 0.89%. Dow Jones spadł o 1.07%, a Nasdaq o 0.56%. Warto odnotować, że ten ostatni indeks, mimo spadku, zakończył dzień bardzo blisko dziennego maksimum.
Najsłabiej wypadł dziś sektor finansowy, który spadł o 1.6%. Goldman Sachs, JP Morgan, a także Visa i American Express, były spółkami, które traciły najwięcej w indeksie Dow Jones. Najlepiej z kolei wypadł sektor technologiczny (-0.3%). IBM, po słabej wczorajszej sesji, zyskał dziś 0.3%. Podobną skalę zysków odnotował też Microsoft, który po sesji podawał wyniki. W reakcji na nie, spółka w handlu posesyjnym zyskuje ponad 3%.
Liczba wniosków o zasiłki wzrosła w ostatnim tygodniu o 1 tys., do 326 tys., co było wynikiem zgodnym z konsensusem prognoz. Tym samym po wielu tygodniach bardzo zmiennych raportów o wnioskach, które w sporym stopniu musiały być zaburzone przez gorsze warunki pogodowe w USA (tak zmienne serie danych występowały w ostatnich latach praktycznie tylko po huraganach: Katrina i Sandy), w końcu widać tu jakąś stabilizację.
Poznaliśmy też dwa odczyty dotyczące rynku nieruchomości. Indeks cen nieruchomości wg FHFA wzrósł w listopadzie o 0.1% m/m, co było słabszym wynikiem niż 0.5% miesiąc wcześniej i 0.4% prognozowane. Liczba sprzedanych domów na rynku wtórnym wzrosła w grudniu do 4.87 mln. Rynek oczekiwał 4.94 mln, jednak prognozy te uwzględniały wynik w listopadzie równy 4.90 mln, a tymczasem dzisiejszy raport zrewidował go do 4.80 mln.
Dziś poznaliśmy też wstępne wyniki indeksów PMI za styczeń dla najważniejszych gospodarek świata i to one przykuwały największą uwagę. Rozczarowanie było w przypadku wskaźników dla Chin i USA, a bardzo pozytywnie zaskoczyła strefa euro.
Indeks PMI przemysłu dla USA spadł do 53.7 pkt z 55.0. Rynek nie oczekiwał zmiany. O ile momentum w amerykańskim przemyśle jest obecnie dość silne i pewne jego schłodzenie w kolejnych miesiącach jest prawdopodobne, to jednak spadek subindeksu Produkcji w styczniu aż o 4 punkty jest prawdopodobnie w dużej mierze efektem niekorzystnych warunków pogodowych, jakie panują w USA. Wpływ pogody na wynik PMI widać też na przykładzie subindeksu Czasu Dostaw. Spadł on o 5 pkt, do najniższego poziomu od lat, co oznacza nagłe spore wydłużenie czasu oczekiwania na dostawę. Jeśli jednocześnie w dół idą wskaźniki bieżącej aktywności (Produkcja) to dramatyczne wydłużenie czasu dostawy nie może wynikać z przeładowania zamówieniami, ale z innych, nadzwyczajnych czynników, takich jak niekorzystna pogoda.
Po raz pierwszy od długiego czasu indeks PMI przemysłu dla eurolandu przewyższył ten dla USA. We wstępnym odczycie wskaźnik ten wzrósł do 53.9 pkt z 52.7, napędzany przez wyraźną poprawę w Niemczech (+2 pkt, 56.3) i Francji (+1.8 pkt), choć w tym drugim przypadku wskaźnik pozostaje poniżej 50 pkt (48.8). Wynik dla strefy euro był wyraźnie lepszy od prognozowanych 53 pkt. Lepszy od prognoz był także indeks PMI usług, który wzrósł do 51.9 pkt z 51.0, podczas gdy konsensus prognoz wynosił 51.4. W tym przypadku poprawa wynikała z lepszego odczytu we Francji i prawdopodobnie w krajach peryferyjnych (we wstępnych wynikach mamy tylko dane dla dwóch największych gospodarek regionu). Dzisiejsze raporty z eurolandu bardzo pozytywnie zaskoczyły. Po kilku miesiącach mieszanych wyników w końcu dostaliśmy serię danych PMI, które pokazują szeroką poprawę geograficzną i sektorową.
Rozczarował natomiast indeks PMI przemysłu dla Chin, który spadł do 49.6 pkt z 50.5, przy prognozie 50.5. I kwartał w gospodarce Chin w ostatnich latach był względnie słaby (często najsłabszy w całym roku) i te dzisiejsze dane pokazują, że może być podobnie i w tym razem. Fakt ten oczywiście nie uspokaja inwestorów, bo kiedy tylko wychodzą słabsze dane z Państwa Środka to za każdym razem szybko wracają obawy, że „idzie najgorsze” i możemy rzeczywiście być świadkami twardego lądowania tamtejszej gospodarki. Dzisiejsze dane z Chin oraz te, które będą napływały przez najbliższe dwa, trzy miesiące, są i będą zaburzone przez czynniki sezonowe, które nie zawsze są dobrze korygowane. Tym samym możemy trochę czasu poczekać, zanim poznamy rzeczywisty trend w tej gospodarce, który na pewno mógł osłabnąć po całkiem solidnej drugiej połowie 2013 r., ale na razie też nie ma sygnałów (też ze spółek amerykańskich czy europejskich), by sytuacja istotnie się pogorszyła.
Tomasz Smolarek
Doradca inwestycyjny
Noble Funds TFI