Podsumowanie sytuacji na rynku kapitałowym 23.05

Komentarz Noble Funds TFI.

Spojrzenie na rynek

Zeszły tydzień na rynkach akcji był zdominowany przez sprzedających. Giełdy w USA wyglądały bardzo słabo, gdyż każda kolejna sesja nie tylko kończyła się spadkiem, ale zamknięcie wypadało na dziennym minimum albo w jego pobliżu i to wszystko miało miejsce przy rosnącym każdego dnia wolumenie. Taka seria dni dystrybucji jednocześnie na obu głównych indeksach amerykańskich: S&P500 (5 dni) i Nasdaq (4 dni) w jednym tygodniu zdarza się bardzo rzadko. Dominacja strony podażowej nie podlegała więc dyskusji. Z każdym dniem rosła. W Europie, w tym i Polsce, sam styl handlu na przestrzeni tygodnia wyglądał może nieznacznie lepiej, ale ostatecznie straty S&P500 (-4.3%), Nasdaq (-5.3%), DAX (-4.7%) i WIG20 (-5.4%) były podobne lub nawet i większe.

Po tej wyprzedaży w poniedziałek na Wall Street pojawił się w końcu pierwszy dzień próby ożywienia rynku (koncentracja na giełdzie w USA wynika z tego, że to ona głównie wyznacza trendy na pozostałych parkietach, a ponadto na innych giełdach wysyłane przez rynek sygnały są bardziej zawodne). Indeksy w poniedziałek nie spadły poniżej piątkowych dołków, a ponadto odnotowały solidne zwyżki. Dopóki S&P500 i Nasdaq nie spadną poniżej piątkowych dołków (S&P500: 1291.98 pkt, Nasdaq: 2774.45) możemy mówić, że rynek kontynuuje próbę ożywienia, jakkolwiek by ona wyglądała. Pierwsze trzy dni próby odbicia, które są za nami, mają małe znaczenie (zbyt krótki okres). Ewentualne potwierdzenie zmiany (krótkoterminowego) trendu na wzrostowy następuje najczęściej pomiędzy 4 a 7 dniem próby odbicia, a wyznacza je bardzo mocna sesja typu +1.5% przy rosnącym silnie wolumenie. Dzień potwierdzający ożywienie występujący później też jest ważny, ale taki ruch może szybciej się zakończyć.

Biorąc pod uwagę całą sytuację wokół rynków próba odwrócenia krótkoterminowego trendu spadkowego na głównym światowym parkiecie (a tym samym i poprawa nastrojów na innych giełdach) wydaje się być ostatecznie skazana na niepowodzenie (przy takiej zmienności rynków próba ożywienia może zostać zanegowana na jednej sesji, mimo że Nasdaq jest 2.7% powyżej piątkowych dołków) lub ewentualne ożywienie będzie krótkotrwałe. Europa przygotowuje się do ewentualnego wyjścia Grecji ze strefy euro i nie ma jednej jasnej odpowiedzi jak to przełoży się na resztę Europy. Hiszpania mimo prób ograniczenia deficytu będzie miała w tym i przyszłym roku spore problemy, by ograniczyć deficyt budżetowy i może wyraźnie przestrzelić przedstawione rynkowi cele rządowe, co dalej będzie zwiększać nerwowość (tydzień temu pisałem o najnowszych niekorzystnych prognozach KE dla Hiszpanii). Dane z eurolandu pogarszają się bardzo szybko w ostatnich dwóch miesiącach, a słabość nie dotyczy już tylko peryferii strefy euro, ale też dotyka Niemcy i Francję. W Chinach czekamy na jakiś stymulus rządowy, bo dane makro też zawodzą i coraz mniej prawdopodobny jest dotychczasowy konsensus, że dynamika roczna PKB Chin zaliczyła dołek w I kwartale. Przy czym stymulus chiński nie będzie na skalę tego z lat 2008-10. W USA dane są mieszane, ożywienie jest wolne, ale nie ma istotnych sygnałów zapowiadających recesję w perspektywie kolejnych 12 miesięcy. Niemniej jednak giełdy nie interesuje ogólna opinia, w jakim ona powinna iść kierunku. Dlatego nie wydarzenia wokół niej są najważniejsze do śledzenia, gdyż te mogą „zaskakująco” pójść w całkiem inną stronę niż teraz sądzimy (nie możemy wykluczyć, że zaraz wyjdzie EBC i zapowie interwencje na dużą skalę, na którą rynki przecież czekają), ale najważniejsza jest gra popytu i podaży na rynku. Rynek wcześniej dyskontuje rozmaite złe czy dobre informacje, dlatego gdy one już są oczywiste dla wszystkich giełda może zachowywać się wtedy inaczej niż można oczekiwać.

Abstrahując więc od wszelkich wydarzeń pozagiełdowych i koncentrując się na grze popytu i podaży oraz podejmowanej w USA próbie ożywienia rynku uważam, że z tego punktu widzenia ma ona również małe szanse trwałego powodzenia, gdyż siła strony podażowej (przedstawiana w zeszłym tygodniu na wykresie; od tego czasu jeszcze wzrosła) jest obecnie wciąż zbyt duża. W takiej sytuacji próby podniesienia rynku w pierwszym momencie są wykorzystywane do sprzedaży akcji po lepszych cenach.

Przy tak zdecydowanej przewadze strony podażowej rynek jest bardzo zmienny. Dominuje trend spadkowy, ale nie brakuje prób odreagowania, które zazwyczaj kończą się niepowodzeniem. W historii jednak zdarzały się nagłe i trwałe zmiany trendu na wzrostowy przy rynku wyraźnie zdominowanym przez sprzedających. Oczywiście bardziej przekonywujące są próby ożywienia, gdy podaż „wycisza się”, stopniowo zanikają dni dystrybucji (spada wolumen podczas spadków), pojawiają się dni akumulacji, czyli siły strony popytowej i podażowej zaczynają się wyrównywać, a w końcu zaczyna dominować popyt. Wtedy dzień potwierdzający ożywienie ma dużą wiarygodność i taki nowy trend będzie zazwyczaj trwalszy. Na razie niestety tak komfortowej sytuacji nie mamy. Dlatego należy ostrożnie podchodzić do rynku akcyjnego i nie wchodzić na rynek (czy też zwiększać eskpozycję) w trakcie korekty spadkowej (nie podejmować próby łapania dołków, która może okazać się bolesna). Z pierwszymi zakupami (zwiększaniem ekspozycji) wyczekujemy na wiarygodny sygnał potwierdzający ożywienie rynku.

Nasz parkiet jest od roku w trendzie spadkowym, wygląda słabo na tle innych giełd w trakcie wzrostów, jak i często w trakcie spadków. Jednocześnie nasza giełda sporo na pewno już wyceniła i uważam, że wyceniła znacznie więcej złego niż np. giełda niemiecka, jednak to, jak widać, wciąż nie stwarza dla nas buforu przed dalszym spadkiem. Polska giełda zależy od kondycji gospodarczej w eurolandzie (przedstawiany choćby w zeszłym tygodniu wykres 6- miesięcznym zmian WIG i wskaźnika OECD dla strefy euro). Dlatego nawet jeśli gospodarka amerykańska będzie sobie dobrze radzić i wspierać amerykańskie indeksy to by na naszym parkiecie powrócił na trwałe trend wzrostowy konieczna jest poprawa w gospodarce europejskiej, a ostatnie dane wskazują, że sytuacja ta się ani nie poprawia, ani nie stabilizuje, tylko pogarsza (patrz czwartkowe indeksy PMI). Jeśli jednak druga połowa roku przyniesie poprawę w gospodarkach wschodzących (jako efekt łagodzonej obecnie polityki monetarnej i fiskalnej), a w USA ożywienie będzie kontynuowane, to skłaniająca się coraz bardziej ku eksportowi gospodarka eurolandu ma szanse zacząć się podnosić.

Tomasz Smolarek / Doradca inwestycyjny / Noble Funds TFI

Noble Funds TFI S.A.

Pełne podsumowanie w załączonym pliku PDF

ZałącznikWielkość
Komentarz_tygodniowy_23_05.pdf149.13 KB