Rynek wyczekuje na dane z rynku pracy. Bank Japonii idzie w ślad za Rezerwą Federalną
Komentarz Noble Funds TFI po zakończeniu sesji w USA.
Po wczorajszej przecenie dziś amerykańskie indeksy rozpoczęły sesję w okolicach wczorajszych zamknięć. Jeszcze przed sesją Amerykanie dostali sporo ważnych informacji do przetworzenia. Wydarzeniem dnia było długo oczekiwane pierwsze posiedzenie Banku Japonii pod przewodnictwem nowego szefa banku H. Kurody. Można powiedzieć, że bank dostarczył rynkom, to co te oczekiwały, a nawet więcej. Dużo mniejsze oczekiwania były wiązane z dzisiejszym posiedzeniem EBC, ale uważam, że oczekiwania wobec EBC z czasem zaczną rosnąć, a sam bank nie wykluczył dziś niestandardowych działań. W zakresie danych makro z USA mieliśmy dziś kontynuację słabszych publikacji. Wobec tych wszystkich wydarzeń okołorynkowych amerykańskie indeksy zachowywały się dziś dość chaotycznie. Zmienność była ograniczona, ale nie widać było przekonania, co do obrania konkretnego kierunku. Jutro kluczowe dane z rynku pracy i dziś mieliśmy typowe wyczekiwanie na ten raport. Sama końcówka sesji była całkiem udana i sesja zakończyła się wzrostem indeksu S&P500 o 0.40%. Dow Jones zyskał 0.38%, a Nasdaq 0.20%. Wolumen obrotów był istotnie niższy niż na wczorajszej sesji. Większość sektorów odnotowała dziś wzrosty. Najsłabiej radziły sobie spółki energetyczne, na co wpływ miał m.in. spadek cen ropy (baryłka WTI potaniała o ponad 1%).
Dane o wnioskach o zasiłki silnie wzrosły w ostatnim tygodniu do 385 tys. z 357 tys., drugi tydzień z rzędu notujący wynik gorszy od prognoz (350 tys.). O ile skala rozczarowania była spora, to – jak pisałem w poprzednich tygodniach – nie jest to zjawisko, które nie byłoby przez rynek „wyczekiwane”. Właśnie teraz, z kilkutygodniowym opóźnieniem (konieczny okres, który musi upłynąć od czasu zawiadomienia pracownika przez pracodawcę), zaczynają wchodzić w życie zwolnienia lub przymusowe bezpłatne urlopy, które agencje rządowe wprowadzają w ramach automatycznych cięć wydatków. Ekonomiści prawdopodobnie spodziewali się, że wpływ tych zwolnień będzie bardziej widoczny w danych od przyszłego tygodnia. Sam ten czynnik może teraz utrzymywać dane o wnioskach na podwyższonych poziomach przez kilka tygodni (oczywiście pogarszając też wyniki innych raportów z rynku pracy) i trudno będzie ocenić, jaka liczba wniosków pochodzi ze zwolnień w sektorze publicznym, a jaka z prywatnego. Oczywiście wpływ cięć wydatków odbije się negatywnie na gospodarce (ale w umiarkowanym zakresie) i absolutnie nie należy bagatelizować, że wnioski rosną z tego właśnie powodu. Jednak efekt ten z czasem będzie zanikał i wtedy znów decydująca będzie siła sektora prywatnego, gdyż to ona będzie wyznaczał dalszy trend w gospodarce USA.
Raport Challengera to był dziś kolejny raport z rynku pracy, który rozczarował w ostatnich dniach. Raport podał, że liczba planowanych zwolnień w USA wyniosła w marcu 49.2 tys. Jest to mniej niż 55.4 tys. w lutym, ale aż o 30% więcej niż rok wcześniej. Historycznie są to jednak wciąż dość niskie poziomy. Raport wskazuje, że wśród sektorów, które planują najwięcej zwolnień była telekomunikacja i edukacja (efekt zwolnień w sektorze publicznym).
Wydarzeniem dnia było posiedzenie Banku Japonii. Pod przewodnictwem nowego szefa bank zdecydował się na bardzo agresywne luzowanie polityki monetarnej, a za cel postawił sobie osiągniecie 2%-inflacji w ciągu dwóch lat. „Wsparciem” do tego planu będą zapowiadane podwyżki podatków pośrednich w przyszłym roku, ale ze swojej strony bank zamierza prowadzić nielimitowany program skupu aktywów. Miesięcznie skupowane będą aktywa o wartości 75 mld USD, czyli prawie tyle ile obecnie skupuje Fed w ramach QE. Tyle, że amerykańska gospodarka jest trzykrotnie większa od japońskiej. Działanie banku jest więc bardzo agresywne, co może skutecznie zwalczyć kilkunastoletnią deflację w Japonii.
EBC z kolei niczym nie zaskoczył, stopy pozostały niezmienione (0.75% główna stopa), ale podczas konferencji M. Draghi mówił o tym, że brane pod uwagę są obecnie różne opcje wsparcia gospodarki. Dlatego jeśli w kolejnych tygodniach dane makro z eurolandu będą nadal negatywnie zaskakiwać, to oczekiwania wobec EBC będą rosły. Pogłębiająca lub uporczywie utrzymująca się recesja w eurolandzie oznaczałaby ponowny wzrost awersji do ryzyka i kolejną eskalację kryzysu zadłużeniowego w regionie, a EBC doskonale wie, że wtedy jakiekolwiek działania, gaszenie pożaru, mogą być już bardzo kosztowne, dlatego warto do tego nie dopuścić.
Tomasz Smolarek
Doradca inwestycyjny
Noble Funds TFI