Słabe dane makro potęgują spadki na Wall Street
Komentarz Noble Funds TFI po zakończeniu sesji w USA.
Światowe parkiety, w tym Wall Street funkcjonują ostatnimi czasy w warunkach silnie natężonej niepewności, której źródła wypływają z jednej strony z problemów natury politycznej, czyli kwestii ratowania przed bankructwem Grecji oraz braku porozumienia między republikanami a demokratami odnośnie zwiększenia limitu zadłużenia sektora publicznego w USA. Z drugiej strony dochodzą do tego słabsze dane z gospodarki światowej (m.in. indeksy koniunktury PMI). Każde ożywienie gospodarcze (czytaj hossa) charakteryzuje się pojawiającymi się znakami zapytania, czy aby jest ono trwałe. Bieżące ożywienie gospodarki znajduje się obecnie w fazie tzw. mid-cycle, co oznacza, że trudno będzie utrzymać dynamikę wzrostu PKB na poziomach obserwowanych choćby w ub.r. Wyhamowanie tempa wzrostu gospodarczego na świecie zeszło się, na nieszczęście inwestorów, z ryzykiem politycznym, czego rezultatem są ostatnie spadki na światowych parkietach oraz większa zmienność indeksów.
Podobnie należy interpretować zachowanie się indeksu S&P 500 w trakcie dzisiejszej sesji. Na oczekiwanie choćby sygnału, że porozumienie odnośnie długu w USA jest na wyciągnięcie ręki, nałożył się słaby odczyt zamówień na dobra trwałe. Indeks szerokiego rynku rozpoczął sesję na poziomie 1324 pkt (-0.6%) i w miarę jej upływu swobodnie opadał na południe zatrzymując się na 1304.9 pkt (-2%). Podobnie przebieg dzisiejszej sesji wyglądał w przypadku indeksu DJIA (-1.6%) i Nasdaq (-2.7%). Była to trzecia z kolei spadkowa sesja na Wall Street w tym tygodniu.
Wspomniane wyżej zamówienia na dobra trwałego użytkowania niespodziewanie spadły w czerwcu o 2.1% m/m (oczekiwano wzrostu o 0.3%) i jednocześnie w dół zrewidowano odczyt majowy (z 2.1% do 1.9%). Zamówienia na dobra trwałe traktuje się jako wskaźnik wyprzedzający dla produkcji przemysłowej, stąd ich słaby odczyt w czerwcu jest wodą na młyn dla giełdowych niedźwiedzi.
Na polu politycznych przepychanek właściwie nic się nie zmieniło i większość obserwatorów oczekuje porozumienia „za pięć dwunasta”, co potęguje niepewność co do jakości tego porozumienia (plan ograniczenia zadłużenia, kwestie podatków etc.) oraz czy aktywne ostatnio agencje ratingowe nie postanowią nadać USA mniejszą wiarygodność kredytową.
Abstrahując od informacji niekorzystnych, nie można zapominać, że Wall Street znajduje się obecnie w środku sezonu publikacji wyników finansowych za II kwartał 2011 r. Przykładowo dziś w trakcie sesji wynikami za miniony kwartał pochwalił się Boeing. Zysk na akcje wyniósł 1.25 dol. w porównaniu do 1.06 dol. w analogicznym okresie 2010 r. i co najważniejsze znacznie przekroczył oczekiwania analityków (0.97 dol.). Przychody wzrosły w tym czasie o 6%, a dodatkowo prognoza zysku na akcje na cały 2011 r. została podniesiona do 3.90 – 4.10 dol. z 3.80 – 4.00 dol. Pozwoliło to zyskać akcjom Boeinga na wartości o 0.67% i oprócz rachitycznego wzrostu kursu AT&T (+0.07%) była to jedyna spółka z indeksu DJIA, która zakończyła dzień na plusie. Najsilniejszy spadek dotknął Alcoę (-3.6%), Catrepillara i Cisco (po -3.7%).
Piotr Zygmunt
Noble Funds TFI