Spadków na Wall Street ciąg dalszy?
Komentarz Noble Funds TFI po zakończeniu sesji w USA.
Początek czerwca na nowojorskim parkiecie nie jest dobrym okresem dla inwestorów. Po środowym odczycie indeksu ISM przemysłu, który bardzo rozczarował, dziś przyszła kolej na ponowną dawkę informacji o stanie amerykańskiej gospodarki. Jak w każdy pierwszy piątek miesiąca BLS publikował raport z rynku pracy (za poprzedni miesiąc). To miało miejsce jeszcze przed sesją, natomiast już po rozpoczęciu inwestorzy musieli się zmierzyć z odczytem indeksu ISM w sektorze usług. O ile pierwszy raport, który zawiódł, ustawił otwarcie sesji pod kreską, to drugi pozwolił mieć nadzieję, że jednak to byki dziś będą górą. Tak się niestety nie stało… Zacznijmy zatem od omówienia dzisiejszych danych makro.
Zatrudnienie wg BLS wzrosło o 54 tys. (w kwietniu o 232 tys., rewizja z 244 tys., konsensus rynkowy 150 tys.). W samym sektorze prywatnym przybyło 83 tys. nowych miejsc pracy (poprzednio 251 tys., rewizja z 268 tys., prognoza 170 tys.). W przemyśle zatrudnienie spadło o 5 tys. (przy +24 tys. w poprzednim miesiącu), a w usługach wzrosło 80 tys. (pop. 213 tys.). W pracach tymczasowych zatrudnienie spadło drugi miesiąc z rzędu, po silnym wzroście w marcu, ale znów minimalnie (-1.2 tys. wobec -1.6 tys. w kwietniu). Z pozytywnych aspektów raportu średni czas pracy nie zmienił się i wyniósł 34.4 godziny (poprzedni miesiąc zrewidowano w górę z 34.3, oczekiwano 34.3), a płaca godzinowa wzrosła o 0.3% (poprzednio 0.1%, oczekiwano 0.2%). Stopa bezrobocia wzrosła do 9.1% z 9.0% (oczekiwano 8.9%). Zatrudnienie wg tej ankiety wzrosło o 105 tys., ale do kategorii siły roboczej przybyło 272 tys. osób ( czyli bardzo dużo), a więc można powiedzieć, że rynek nie wchłonął wszystkich nowych osób chcących podjąć pracę. Korzystny okazał się także wzrost popytu na pracę (ogłoszenia online) wg badania Conference Board a warto zaznaczyć, że wskaźnik ten można traktować jako wyprzedzający (choć jego historia jest zbyt krótka, aby był stuprocentowo wiarygodny).
Drugą, równie ważną publikacja makro, był w dniu dzisiejszym odczyt indeksu ISM usług, który wzrósł do 54.6 (poprzednio 52.8 pkt przy oczekiwaniach rynkowych rzędu 54 pkt). Najważniejszy element raportu, czyli subindeks zatrudnienia (wzrósł o 2.1 pkt do 54 pkt), co przez pierwsze godziny sesji działało kojąco na inwestorów po złym raporcie BLS. Mimo dobrego odczytu indeksu z odpowiedzi ankietowanych przedsiębiorstw można odebrać wyraźną obawę o wysokie ceny surowców.
Tak jak zostało wspomniane wyżej dane z rynku pracy zaowocowały otwarciem się rynku pod kreską. Indeks S&P 500 rozpoczął sesję na poziomie 1299.6 pkt (-1%), jednak zaczął stopniowo piąć się w górę (dobry odczyt ISM usług), by w połowie dnia osiągnąć 1309.7 pkt (-0.24%). W tym momencie jednak bykom skończyło się paliwo i indeks szerokiego rynku zaczął spokojnie zmierzać na południe. Na niecałą godzinę przed zakończeniem handlu wydawało się nawet, że psychologiczny poziom 1300 pkt nie zostanie utrzymany, jednak w końcowych minutach sesji bykom udało się go obronić i ostatecznie indeks S&P 500 zamknął się na 1300.2 pkt (-0.97%). Spadki dotknęły wszystkie główne indeksy na Wall Street, w tym DJIA (-0.8%) oraz Nasdaq (-1.5%).
Spośród największych amerykańskich spółek, które tworzą indeks DJIA, tylko Wal-Mart zanotował dzis rachityczny wzrost (+0.2%). Najsilniej na dzisiejszej sesji spadały notowania Alcoa, Du Pont, Disney (wszyscy po -1.7%) oraz Intel (-1.6%).
Piotr Zygmunt
Noble Funds TFI