Zmienna sesja na Wall Street. Facebook traci kolejne 9%.
Komentarz Noble Funds TFI po zakończeniu sesji w USA.
Zeszły tydzień był całkowitą porażką byków, dlatego jedna mocna wczorajsza sesja (w dodatku przy spadającym wolumenie) nie mogła natychmiast zmienić układu sił na rynku, co dziś było widoczne. Wczoraj pojawił się pierwszy dzień próby ożywienia, indeksy S&P500 i Nasdaq nie spadły poniżej piątkowych dołków i dopóki oba indeksy nie spadną poniżej tych poziomów możemy mówić, że rynek podejmuje próbę ożywienia (jakkolwiek by ona wyglądała).
Ewentualne potwierdzenie zmiany trendu na wzrostowy następuje najczęściej pomiędzy 4 a 7 dniem próby odbicia, a wyznacza je bardzo mocna sesja typu +1.5% przy rosnącym silnie wolumenie. Pierwsze trzy dni odbicia mają małe znaczenie, jednak obserwowany na nich styl handlu mogą dać pewne wyobrażenie czy ta próba zakończy się powodzeniem, czy raczej zostanie anulowana. Dziś (drugi dzień) wyglądało to mało przekonywująco, ale nie dziwi utrzymująca się nerwowość po tak słabym zeszłym tygodniu. S&P500 rozpoczął sesję w pobliżu wczorajszego zamknięcia, ale w momencie, kiedy w Europie handel się kończył, indeks zyskiwał już prawie 1%. Niestety to okazało się być dzisiejszym maksimum. Indeks wkrótce oddał połowę zysków, a w ostatniej godzinie zaczął szybko tracić jakiekolwiek dzisiejsze zyski, które później zamieniły się w stratę. S&P500 na kilkanaście minut przed końcem sesji tracił 0.4%, a Nasdaq 0.8% . Dobra końcówka poprawiła nieco jednak ogólne wrażenie, jakie pozostawia ta sesja. S&P500 zyskał ostatecznie 0.05%, a Nasdaq stracił 0.29%. Dow Jones stracił symboliczne 0.01%. Rynek jest ciągle w korekcie spadkowej, ale kontynuuje próbę odbicia.
Jako przyczynę słabego zachowania indeksów w ostatniej godzinie handlu przywoływano wypowiedź byłego premiera Grecji o tym, że wyjście Grecji ze strefy euro jest w kraju rozważane. Indeksy już wcześniej jednak nie wyglądały przekonywująco, a słowa premiera chyba nie są jakimś wielkim zaskoczeniem.
Z danych makro dostaliśmy dziś sprzedaż domów na rynku wtórnym za kwiecień (twarda dana) i wyprzedzający indeks Fed z Richmond za maj (miękka dana). W okresie gwałtownych zawirowań na rynkach akcji preferuję większą wagę przykładać do twardych niż do miękkich danych (opartych w większości na ankietach), które mogą być przesadnie "skażone" wpływem całej serii negatywnych informacji, jakie pojawiają się w czasie spadków na giełdach i nie do końca właściwie odzwierciedlać bieżącą kondycję gospodarki. Sprzedaż domów wzrosła do 4.62 mln z 4.47 mln, co było zgodne z prognozą. Jest to wciąż słaby poziom, ale i tak najwyższy od prawie dwóch lat. Rynek nieruchomości na większości wskaźników podnosi się z dna (w niektórych obszarach bardzo mocno zbitego - najniższe poziomy od dekad - i później długo ubijanego), ale wciąż bardzo wolno.
Indeks z Richmond spadł do 4 pkt z 14, przy prognozie 12 pkt i było to drugie rozczarowanie na indeksie regionalnym za maj po wcześniejszej publikacji indeksu Fed z Filadelfii.
Dla inwestorów najważniejsze będą czwartkowe publikacje, gdzie oprócz danych o zamówieniach na dobra trwałe i wniosków o zasiłki w USA, mamy wstępne szacunki PMI z Europy i Chin.
Z największych spółek wzrostami wyróżniały się banki, które wczoraj w przeciwieństwie do szerokiego rynku, traciły. JP Morgan zyskał 4.6%, a Bank of America 2.2%.
Facebook po spadku wczoraj o prawie 11%, dziś oddał kolejne 9% i kosztuje 31 USD (cena w IPO wynosiła 38 USD). Reuters poinformował, że na krótko przed IPO analityk Morgan Stanley, czyli głównego banku odpowiedzialnego za uplasowanie emisji, ściął dość istotnie prognozy przychodów FB. To nie pierwsza informacja w ostatnich tygodniach świadcząca o tym, że spółka może mieć problemy z dostarczaniem odpowiedniej dynamiki przychodów, jakie były zawarte w wysokiej cenie emisyjnej.
Tomasz Smolarek
Doradca inwestycyjny
Noble Funds TFI