Kolejne bardzo mocne dane z rynku pracy w USA
Amerykańska gospodarka zakończyła mocny II kwartał solidnym akcentem. Zatrudnienie w USA wzrosło w czerwcu o 288 tys. m/m, wobec prognozy 212 tys. i w porównaniu do 224 tys. w maju i 304 tys. w kwietniu. Wynik był więc istotnie lepszy od prognoz, a dodatkowo dwa poprzednie miesiące zrewidowano w górę aż o 56 tys. Średnia 3-miesięczna wzrosła do 272 tys. z 244 tys., co jest bardzo mocnym wynikiem. Łącznie w II kwartale zatrudnienie w USA wzrosło o 816 tys., co jest najlepszym wynikiem od I kwartału 2012 r. (wówczas było 829 tys., choć ostatnie dane mogą jeszcze być zrewidowane w górę, co ostatnio często ma miejsce).
W samym sektorze prywatnym zatrudnienie wzrosło o 262 tys. przy prognozie 210 tys. i wyniku 244 tys. za maj. Średnia 3-miesięczna jest na poziomie 255 tys., a dynamika roczna wynosi 2.1% (symboliczna poprawa o 0.05%) i od trzech lat pozostaje bardzo stabilna, i na całkiem dobrych poziomach. W gospodarce w tym czasie zdarzały się kwartały i dobre, i słabe (ostatni, jak wiemy był nawet bardzo słaby), ale rynek pracy był cały czas względnie stabilny.
Zatrudnienie w pracach tymczasowych, czyli wskaźniku wyprzedzającym dla całego rynku pracy, wzrosło o 10 tys., a średnia 3-miesięczna spadła do 14 tys. (ok. 10 tys. to średnia z poprzedniej ekspansji) z 18 tys. w maju i 25 tys. jeszcze w styczniu. Widać tu pewne pogorszenie trendu, ale są to ciągle dobre poziomy wzrostu, a historycznie dopiero spadek na trwałe średniej 3-miesięcznej poniżej zera zapowiadał recesję na rynku pracy i oczywiście w całej gospodarce z wielomiesięcznym wyprzedzeniem. Obecne osłabienie trendu wynika w dużej mierze z istotnie lepszej oceny gospodarki przez firmy niż w miesiącach zimowych, dlatego nie wyciągam z tego trendu żadnych negatywnych wniosków.
Zatrudnienie w przemyśle przetwórczym wzrosło o solidne 16 tys. wobec 11 tys. poprzednio. Pokrywa się to ze wskazaniami subindeksów Zatrudnienia z PMI czy ISM. Jednocześnie dane z Departamentu Pracy pokazały też, że średniotygodniowy czas pracy w tym sektorze nie uległ zmianie. Pozostał na wysokich poziomach, ale nie poprawił się. Produkcja w przemyśle prawdopodobnie zanotuje przyzwoity miesięczny wzrost w czerwcu, ale oparta tylko na większym zatrudnieniu, bez wydłużenia czasu pracy, nie będzie moim zdaniem w stanie wygenerować skali wzrostu, która pozwoliłaby utrzymać bardzo wysokie obecnie momentum na dynamice 3-miesięcznej produkcji. Tym samym apogeum odbicia poziomowego może być za nami, co może w kolejnych miesiącach być też sygnalizowane przez nieco niższe odczyty indeksów koniunktury PMI czy ISM. Same perspektywy dla przemysłu i całej gospodarki pozostają moim zdaniem korzystne, tylko dynamika wzrostu może w kolejnych miesiącach osłabić się po bardzo mocnym odreagowaniu w II kwartale.
Stopa bezrobocia spadła do 6.1% z 6.3%, a kompozycja tego spadku była tym razem korzystna. Do kategorii siły roboczej napłynęło 81 tys. osób, i zostali oni z nawiązką „wchłonięci” przez rynek pracy, gdyż zatrudnienie według ankiety wśród gospodarstw domowych (na podstawie której liczona jest stopa bezrobocia; opisywane powyżej dane o zmianie zatrudnienia pochodzą z drugiej ankiety, wśród przedsiębiorstw) wzrosło o solidne 407 tys.
II kwartał zakończył się w USA na całkiem wysokich obrotach, prawdopodobnie w większości kategorii. Zobaczyliśmy mocne dane z rynku pracy, a wcześniej dobre odczyty pokazały indeksy koniunktury w przemyśle oraz bardzo pozytywnie zaskoczyła sprzedaż nowych aut w czerwcu. Dziś jeszcze poznamy wynik indeksu ISM usług. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że ten dobry wynik kwartalny był już od tygodni rozgrywany przez rynek akcji w USA. Dzisiejsze dane tylko potwierdziły siłę tego kwartału. Teraz jednak za tymi mocnymi wynikami z gospodarki muszą pójść dobre wyniki spółek. Sezon wyników za II kwartał wkrótce się rozpoczyna i to tutaj inwestorzy będą szukali uzasadnienia dla swoich decyzji i podwyższonych obecnie wskaźników wycen (wycena C/Z jest nieznacznie powyżej średniej długoterminowej dla S&P500, choć jeśli wyłączymy z tych wyliczeń okresy, kiedy inflacja była na wysokich poziomach, co zupełnie nie pasuje do obecnego środowiska, to obecne poziomy wycen są zgodne z tak liczoną średnią historyczną; w warunkach niskiej inflacji inwestorzy akceptują wyższe wyceny).
Tomasz Smolarek
Doradca inwestycyjny
Noble Funds TFI